wtorek, 22 kwietnia 2008

Drobne przemyślenia.

Dziwna sprawa z ta praca za barem.
Różnie to wygląda w różnych miejscach co prawda, troche inaczej w dyskotece, inaczej w pubie inaczej w kawiarni...
Jednakże jeśli sie dosyc długo popracuje w jednym miejscu to powolutku zaczyna się zauważać stałych klientów. Zaczyna się ich słuchać, rozmawiać z nimi, czasami doradzać...W pewnym momencie wie się o ich życiu tyle co czasami nie wiedzą ich małżonkowie, dzieci przyjaciele...
Jeśli do tego dochodzi sytuacja że dosyc długo się nie zmienia personel za barem i przez ciągłą pracę non stop z tymi samymi osobami co prowadzi do poznania dokładnie życia prywatnego współpracowników to...
Nagle miejsce pracy zamienia się tak jakby w Dom, taki gdzie nie ma anonimowych ludzi gdzie są tylko radości i problemy, Smutki i Szcześliwe chwile.Dla niektórych jest to Azyl, miejsce gdzie staraja się spojrzeć z perspektywy na swoje problemy spoza tego miejsca. Dla innych jest to miejsce gdzie mogą zapomnieć o tym co ich gryzie, zacząć pewne sprawy od nowa. Niektórzy w końcu traktują to jako wspaniałe dopełnienie swojego bytu...
Zapewne dla niektórych tylko jest to po prostu kolejne miejsce pracy o którym nie moga powiedzieć nic ciekawego.
Jest tu jednak pewien mały szkopuł... Pewne zjawisko które wcześniej czy później każdego dopadnie. Praca w jednym miejscu gdzie te ściany w jakich przyszło pracować się nie zmieniają, są non stop takie same statyczne a ludzie natomiast zmieniają się, przychodza i odchodzą, staje się męcząca.Nazywamy to "wypalaniem się". Wcześniej czy później dorwie to każdego kto zbyt długo tkwi w jednym miejscu.
Barman to taki "arystokrata klasy pracującej" ale jednoczesnie jest to komediant cyrkowiec który potrzebuje tłumu i uwielbienia. Pracując zbyt długo w jednym miejscu za bardzo się wtapia w nie, szarzeje... Do tego kontrast miedzy wspomnianą statycznością miejsca a ciągłym ruchem klientów, czasami rotacją personelu powoduje wrażenie że życie ucieka mu przez palce. A przecież on chciał je brac garsciami.Jescze do tego znajomość problemów, kłopotów i zmartwień wielkiej ilości stałych gości. Przecież zwykle przychodza podzielić się nie radościami a smutkami.Powoduje to zjawisko zniechęcenia, wypalenia się i co za tym idzie nerwy, konflikty...Dlatego też najlepiej jak jeszcze jest wszystko Ok, kulturalnie zachowując jak najlepsze wspomnienia poszukać sobie nowego fajnego miejsca do pracy gdzie z nową energią zacznie się zapisywać nastepną stronę w księdze zwanej Życie.
Zacząłem o jednym a skończyłem o czymś całkiem innym... Ale tak samo jest w życiu: Zaczynasz coś mając wielkie plany, idziesz przez nie modyfikując je, dostosowując a na końcu często wychodzi coś całkiem innego niż miało być.

Ważne jest aby efekt końcowy nieważne jaki by był powodował uśmiech na twarzy i zadowolenie w sercu...

Brak komentarzy: