niedziela, 20 kwietnia 2008

Ciężki tydzień...

Oj, był to dosyć ciężki i "dewastacyjny" tydzień. Karetka nie była potrzebna ale praca plus małe okazyjne imprezowanie jakie się trafiło w międzyczasie spowodowało że nie miałem siły nic napisac ostatnio.Prawdę mówiąc pomimo iż sama praca za barem nadal mnie cieszy tak samo jak cieszyła mnie miesiące temu to dodatkowe obowiązki jakie na mnie spoczęły powodują czasami sporą niechęć do wstawania "rano" (czyli zwykle po południu).Sporo osób jednakże przyzna mi rację kiedy powiem że prowadzenie dwóch lokali potrafi zmeczyć nawet jeśli nie jest to praca na zasadzie sensu stricte menagera tylko patrzac bardziej na zakres obowiązków "kierownika lokalu".Tęsknię za czasami kiedy przychodziłem do pracy, wchodziłem za bar, bawiłem się drinkami, polewałem wódke i piwo a na koniec pracy robiłem podliczenia i miałem potem wszystko gdzieś...Bo tak naprawdę to jest w tym wszystkim najpiękniejsze...Teraz nawet liczenie napiwków na koniec zmiany nie jest juz takie miłe. :/Mam nadzieję że dzisiaj przynajmniej trochę fajnych drinów się w pracy zrobi.Przydałby mi się jakiś urlop... wakacje... święta.................................. Muszę poważnie o tym pomyśleć.

Brak komentarzy: